sobota, 20 lutego 2010

Żeberka w miodzie i musztardzie


Jak już zaczęłam zabawy z miodem to to czemu by nie miód i musztarda, znalazłam ten przepis w gazecie jednak po pierwszym zastosowaniu zmieniłam proporcje musztardy i miodu. Zacznijmy jednak od zakupu około 1 kg żeberek, a potem...
marynata:

  • 4 łyżki musztardy
  • 1 łyżeczka miodu
  • 2 łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
  • pieprz
Żeberka myjemy, przecinamy na mniejsze kawałki, lekko solimy a następnie dokładnie obsmarowujemy marynatą, jak coś zostanie wlewamy do naczynia żaroodpornego do którego wkładamy kawałki żeberek.

Tak przygotowane żeberka zostawiamy na 1,5-3h w chłodnym miejscu, a potem do piekarnika na 175 stopni na około 1,5h lub inaczej tak długo, aż będą miękkie:D
Mam fajne naczynie żaroodporne kupione w Ikei, niestety nie mam do niego pokrywki dlatego na początek zakrywam je folią aluminiową którą zdejmuje gdzieś w połowie pieczenia, wtedy żeberka ładnie miękną i są przez to soczyste, a przez resztę czasu miodek z musztardą tworzą pyszną "skorupkę", która potem ciężko wymyć z naczynia:)

wtorek, 16 lutego 2010

Skrzydełka na ostro w miodzie

Mój mąż lubi ostre potrawy więc postanowiłam spróbować co to wyjdzie z połączenia miodu i papryki, nawet, czego się nie spodziewałam, zasmakowało nam obojgu. Potrzebujemy około 10 sztuk skrzydełek z kurczaka i robimy do nich marynatę: 2 łyżki oliwy z oliwek, łyżeczka (mogą być dwie) płynnego miodu, po dwie łyżeczki słodkiej i ostrej papryki, szczypta chili, odrobina soku z cytryn oraz sól i pieprz. W tak przyrządzonej marynacie skrzydełka powinny poleżeć minimum dwie godzinki, ja przygotowuje je zawsze dzień wcześniej żeby się dobrze przegryzły z przyprawami. Następnie wszystko przekładam do naczynia żaroodpornego i do pieca nastawionego na 175 stopni i piec przez 1h, obracając czasem.
Zdziwiło mnie, że nie czuć słodyczy miodu, a skrzydełka wychodzą pikantne

Pierwsze starcie

Wiadomo zawsze musi być ten pierwszy raz, takie jest życie :D
Myślę sobie będzie prosta sprawa, zrobię kotlet schabowy, ziemniaki i sałatkę (najlepiej gotową ze słoika). Wiadomo procedura prosta, obrać ziemniaki, umyć pokroić i wstawić w osolonej wodzie, poczekać aż się ugotują; niby tak tylko ile soli tam dać (zawsze można skorzystać z podpowiedzi, tylko co mi po takiej: - a wiesz wsyp "na oko") i były to pierwsze niesłone ziemniaki, a w ślad za nimi poszedł kotlet schabowy do którego trzeba było dodać szczyptę soli i pieprzu (że też nigdzie nie piszą ile to ta szczypta). Okazało się po tej próbie, że moje "na oko" i szczypta wymagają solidnego powiększenia.
I tak to się wszystko zaczęło, teraz z chęcią próbuje nowych rzeczy i eksperymentuje z potrawami.